5 rzeczy nie należących do obowiązków Donny Moss.
1.
Ustawianie TiVo. Nieważne czy Donna umie to zrobić czy nie, TiVo jest prywatne a nie służbowe, a Josh od dawna potrzebuje lekcji w rozróżnianiu tych dwóch rzeczy.
- Hej, Josh? Przez przypadek skasowałam ci te nagrane mecze Metsów, nic się nie stało, prawda?
2.
Wystawanie godzinami na zimnie, z telefonem przymarzniętym do ucha, i namawianie do głosowania na Bartleta ludzi z Hartsfield’s Landing, miasteczka o populacji 63 osób.
Przynajmniej płaszcz jest przyjemny.
3.
- Myślałem o założeniu bloga.
- Nie.
- Nawet nie słyszałaś jaki mam pomysł.
- Twój pomysł to blog Josha Lymana, który porzucisz po dwóch dniach, a który ja będę musiała prowadzić miesiącami, aż ci się znudzi czytanie komentarzy i zmuszanie mnie do odpowiadania na nie.
- Spróbujmy jeszcze raz. Hej, Donna, myślałem o założeniu bloga.
- Hej, Josh, myślałam o zrzuceniu ci na głowę monitora.
- Zauważyłaś może wszystkich tych miłych agentów specjalnych dookoła?
- Lubią mnie bardziej niż ciebie.
4.
- Ile razy mam ci powtarzać, Josh, jeśli chcesz okłamywać swoją matkę, zrób to sam. Jesteś już dużym chłopcem i, do diabła, pracujesz w Białym Domu czy nie?
Josh, oczywiście, unika rozmów z matką przez następne dwa tygodnie. Zgadnijcie, kto odbiera jej telefony?
5.
- Gdybyś leżał w szpitalu, nie zatrzymałabym się na czerwonym świetle.