stop. look. listen.

Odłamki.

Odłamki. Kiedy jej mózg obumarł, wyładowania elektryczne podłączyły się do mojego systemu... wspomnienia.

Jesteśmy tym, co pamiętamy. Jesteśmy tym, co zapamiętali inni.

Pamiętam.

*

W szkole średniej wybrała francuski. Mówili jej, że hiszpański będzie łatwiejszy, a może i bardziej się przyda, ale kto by tam słuchał? Nie ona. Fred Burkle nie szła na łatwiznę.

Na pierwszych zajęciach siedziała na twardym krześle, za podrapaną ławką, jej wzrok utkwiony w książce. Słowa wydawały się znajome.

Le fils, znaczy syn.

Le frere, znaczy brat.

Słowa rozmyły się, zmieniając kształt, litery rozciągnęły i zafalowały. Wydawało jej się, że przez moment blask zza okien był silniejszy, jakby rzucały go dwa, nie jedno słońce.

Zamrugała. Le fils. Le frere. Chyba naprawdę potrzebuję okularów, pomyślała. W domu powie mamie, że mogą iść do tego okulisty, jakkolwiek smutna byłaby prawda głoszona przez Dorothy Parker. Nikt nie lubił okularnic.

- Bonjour Monsieur Dufarge, - powiedział ktoś, a ona podniosła wzrok.

*

- Ile z tego jest prawdą?

Illyria wzruszyła ramionami. - Wszystko. Niewiele.

Kiedy mózg obumiera, nie ma czasu na wnikliwą selekcje informacji pod względem prawdy i fikcji.

- Opowiedz mi o niej - powiedziała Illyria, jej monotonny głos nie określił, czy to prośba, życzenie, czy rozkaz. Prawdopodobnie rozkaz.

Giles potrząsnął głową. - Słyszałaś już wszystkie moje opowieści.

- Słyszałam wszystkie twoje kłamstwa - zgodziła się Illyria.

*

Kiedy miała szesnaście lat, Buffy poświęciła swoje życie by ocalić świat. (Chciał iść za nią. Zawsze był idiotą.)

Kiedy miała lat dwadzieścia, rzuciła się w przepaść bez dna, by ocalić cały wszechświat. (Chciał zabić jej siostrę zamiast tego. Nie zastanawiał się długo.)

Zanim skończyła trzydzieści jeden... do trzech razy sztuka?

- Co zrobiłbyś, gdybyś mógł to powstrzymać? - spytała Illyria, a on wzruszył ramionami.

- Wszystko.

Skinęła głową. - Kiedy umierała... Fred - w jej głosie zawsze było lekkie wahanie, zanim wypowiadała imię kobiety której ciało przejęła. Kiedyś wymawiała je jak pytanie, teraz odmawiała je jak modlitwę. - Wampiry mogły to powstrzymać. Zabić miliony, ale powstrzymać. Bohaterowie - dodała z pogardą.

No właśnie.

*

Zanim jeszcze wiedział cokolwiek o Pogromczyniach, Obserwatorach, i Demonach, babcia opowiadała mu na dobranoc bajki o Wybranej, która walczyła ze złem. Bajki te rzadko kończyły się szczęśliwie. (Nigdy nie twierdził, że jego rodzina nie była dysfunkcyjna).

(Ojciec zaczął uczyć go szermierki tuż przed jego siódmymi urodzinami. Był za mały, żeby unieść miecz dwuręczny na wystarczającą wysokość by chociażby nim machnąć, ale ojciec uznał, że mogą zacząć od szpady.)

*

Na ścianie jaskini zapisała: "Syreny pływały dookoła w kryształowo-zielonej wodzie, ciągnąc za sobą sieć przetykaną cudnej urody perłami. Księżniczka siedziała na białej skale, i przyglądała się im."

W zimie nie było jagód których soku używała jako atramentu. Ten atrament był ciemnogranatowy.

Trudno. Czerwony musi wystarczyć.

- Przypuśćmy - powiedziała do siebie, wpatrując się w ścianę. - Przypuśćmy, że po drugiej stronie ściany jest coś innego. Coś lepszego, bo musi być. Musi być.

*

To też nieprawda.

Ale to dobra historia. Synapsy pamiętają dobre historie.

*

Przeczytał setki dzienników Obserwatorów zanim zaczął pisać swój.

Nigdy nie zastanawiał się, przedtem, jak wiele z tego co przeczytał było czystą fikcją.

Przez cały pierwszy rok nie wspomniał słowem ani o Xanderze, ani o Willow. Nie potrafiłby teraz powiedzieć dlaczego. Potem Xander przywrócił Buffy do życia. Potem Willow przywróciła duszę Angelowi. Przedtem...

Tak, o wielu rzeczach nie napisał.

Wystarczy, że o nich pamięta.