stop. look. listen.

Wiem, co czuła Joanna D'Arc.

Jej matka chciała nazwać ją Joanna. Jej matka jest drobna i szczupła, nieśmiała i czuła.

Chodziła do kościoła co niedzielę i nawet wierzyła w to co pastor grzmiał z ambony.

Imię jest samospełniającym się proroctwem, historią pisaną od pierwszego uśmiechu, od pierwszego krzyku. Gdyby była Joanną, byłaby świętą, męczennicą, czarownicą, świętokradztwem, obłąkaną.

Nazywa się Lilah Morgan.

Jest niewiele dróg dla kogoś z takim imieniem, ale wkrótce, wszystkie stoją otworem.

*

Wszystko jest grą. I nieważne, że karty są znaczone, kości obciążone, a broń w ruletce zawsze załadowana.

Dostaje to zadanie, bo nie za bardzo wiedzą co innego z nią zrobić. W piekle zmarnowałyby się jej umiejętności. Poza tym, ma już doświadczenie w radzeniu sobie z Obserwatorami, jakkolwiek kiepsko by się to nie skończyło.

Wszystko jest grą. Ale czasami, pionki mają niezłą frajdę.

*

- Pomyśl, co mógłbyś zrobić, mając do dyspozycji wszystko co możemy zaoferować – powie, tygodnie później, siedząc na jego biurku, nogi skrzyżowane tak by jej spódnica podwinęła się nieco za wysoko.

- Pomyślałem – powie Rupert, nie podnosząc nawet wzroku z raportu o śmierci jednej z Pogromczyń. – Dlatego właśnie odmawiam. Ponownie.

Lilah też pomyślała. I zastanawia się, jak szaleni są Starsi Partnerzy. Ale hej, nie jej to osądzać. Jej rola w dzisiejszym przedstawieniu to Kusicielka.

Chociaż, trudno jest uwodzić kogoś kto potrafiłby zgotować gorsze piekło niż cokolwiek co jej szefostwo mogłoby wymyślić.

*

Najszczersze wyznanie miłości jakie kiedykolwiek otrzymała, to ostrze topora, ostatni ruch w z góry przegranej grze, próba ognia.

Czy jesteś świętą czy czarownicą, śmierć jest zawsze taka sama.

*

Nowa Rada Obserwatorów ma problemy finansowe. Nic dziwnego, skoro prowadzą ją bohaterowie i wybrańcy. Zgroza. Zło jest zawsze znacznie lepiej zorganizowane.

Na pierwsze spotkanie z Rupertem Gilesem Lilah zakłada oficjalną garsonkę. Na razie, to biznes, nic więcej.

Odrobiła zadanie domowe, nie zakłada apaszki. Ktoś kogo nazywali Rozpruwaczem nie wystraszy się jednej małej blizny. Wręcz przeciwnie.

*

Między bólem a rozkoszą nie ma tak naprawdę różnicy. Wszystko jest sprawą percepcji.

Nie czuła uderzenia topora, ale sądzi, że było tak, jak wtedy kiedy jego palce wbijały się w jej skórę, a ból i przyjemność były jednym

Czuła płomienie piekielne. W pewnym momencie spalania, mięso pachnie słodko.

*

Po szóstej odmowie, zaczyna ją to powoli nużyć.

- Na twoim grobie napiszą „postąpił słusznie” – mówi mu. – Szkoda, że nie zda ci się to na wiele, ale hej, ładne epitafium.

Giles uśmiecha się, po raz pierwszy odkąd go zna. – Co napisali na twoim? – pyta. Dupek.

*

Po trzynastej odmowie, zaczyna się zastanawiać, czy Grecy nie mieli znacznie lepszego pojęcia o piekle niż chrześcijanie.

Ciągle próbuje.

Bo czasami, tylko czasami, po śmierci kolejnej Pogromczyni, po tym jak kolejny telefon do świętej Buffy Summers pozostaje bez odpowiedzi, po trzeciej szklance whisky, widzi błysk w jego oczach.

Płomienie są najsłodszą formą piekła. Niewielu ma to szczęście.